Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam panią Danutkę, moje serce przepełniła ogromna miłość do tej nieznanej mi, starszej kobiety. Wyciągnęłam do niej rękę i zapytałam, jak ma na imię, a ona zaczęła płakać, bo tego się nie spodziewała, że nagle ktoś mógłby zainteresować się starą, chorą kobietą. Nie potrafię opisać uczuć, które mnie w tamtym momencie ogarnęły. Dla wierzącego miłość jest rozmową z Bogiem, a dla osoby, która wydaje się być daleka od Wszechmogącego, ta miłość, ta modlitwa, ten dialog może się wydarzyć przez człowieka który jest blisko, który potrafi dzielić te cierpienie na pół.
A co za porozumienie między świątynią Boga a bożkami? Wy bowiem jesteście świątynią Boga żywego, tak jak mówi Bóg: Będę w nich mieszkał i będę się przechadzał w nich, i będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem.
2 Kor 6:16
Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was?
1 Kor 3:16
Kiedy pani Danusia wyszła ze sklepu, zaczęłam płakać. Nawet musiałam się schować, żeby się uspokoić. Płakałam i płakałam odczuwając wielkie współczucie do tej staruszki. Poznałyśmy się i zaczęła do mnie przychodzić codziennie. Robiłam herbatę i siadałyśmy dzieląc się historiami z własnego życia. Okazało się, że pani Danutka była sierotą w czasie wojny. Jako mała dziewczynka trafiła z babcią do Oświęcimia. Była bardzo zmęczona tym życiem, rzadko się uśmiechała. Pewnego razu przeżyłyśmy taki ciekawy moment – włączyłam polskie pieśni i powoli zaczęłyśmy tańczyć. W tym momencie była przepełniona radością.
Któregoś razu, gdy w sklepie nie było nikogo, dotknęłam jej dłoni i zapytałam: „Pani Danutko, czy chcesz przyjąć Jezusa do swego serca?” Rozpłakała się i odpowiedziała że tak, chce poznać Mojego Jezusa. Więc modliłyśmy się z nią. Poczułam, jak bardzo Bóg się w tej chwili uradował. Dzięki temu, że nie było ludzi mogłyśmy spokojnie porozmawiać o Jezusie.
Każdego dnia, mimo słabych już nóg, przychodziła do sklepu, brała ze sobą grzebień i siadała obok mnie, a ja przeczesywałam jej włosy i ładnie układałam w mały kok. Wiedziałam jak bardzo jej się to podobało. Jej oczy napełniały się łzami z wdzięczności Ja patrząc na nią też płakałam. To uczucie nie do opisania…..
To jest rzeczą jasną: Jesteście listem Chrystusa, który powstał dzięki naszej posłudze, napisanym nie atramentem, lecz Duchem żywego Boga, i nie na tablicach kamiennych, ale na tablicach żywych serc.
2 Kor 3:3
Moja paniusia uwielbiała karmić gołębie, więc zawsze starałam się przygotować dla niej cały worek chleba. Czasami po pracy przychodziłam do niej, siadałyśmy razem na ławce opiekując się gołębiami a ja opowiadałam jej o moim życiu. Jej chore, słabe nogi były bardzo spuchnięte, modliłam się, żeby nie bolały.
Któregoś dnia w domu pani Danutki wyłączyli gaz, ponieważ był remont. Znalazłam więc małą kuchenkę gazową i przyniosłam jej, żeby mogła zjeść ciepłe jedzenie.
Kiedy pani Danutka złamała nogę, wpadłam do niej i razem piłyśmy aromatyczną kawę. Ręka w rękę też leczy. Zakrywałam dłonią starą, pomarszczoną, suchą dłoń lub ściskałam moją paniusię obiema rękami. Ciche łzy wdzięczności spokojnie obmywały jej twarz. Potem ona całowała moje dłonie, a ja odwzajemniałam jej pocałunki. Ta chwila nie potrzebuje już słów ani czynów, bo dotyk, uzdrowienie, czułość między nami rodzą i ujawniają najwyższą formę miłości. Dotykamy się duszami, wpuszczamy do naszych serc miłość, niebo, Boga.
Odczuwałam, że jej czas tutaj dobiega końca. Słabła na moich oczach. A kiedy moja pani trafiła do szpitala, wiedziałam, że już stamtąd nie wróci. Pojechałam więc do szpitala ją odwiedzić. Gdy podeszłam do niej, popatrzyłam i pogłaskałam jej siną od zastrzyków rękę, Pani Danuta nie mogła już się ruszać ani rozmawiać. Szepnęłam jej, że Jezus na nią czeka, że wcale nie jest strasznie iść do nieba, tam jest jej dom, tam jest dobrze: ,,Czy mnie słyszysz Pani Danutko? Ona ledwo poruszyła usta na znak, że mnie usłyszała.
Na cmentarz przyjechałam z bukietem kwiatów – to dziwne. Już nie są potrzebne, mogłam jej dać kwiaty, kiedy jeszcze żyła.
Powinniśmy być otwarci, aby On mógł się objawić ludziom przez nas. Zbudowaliśmy zbyt wiele granic, zapominając o okazywaniu ciepła, współczucia, płaczu przy drugiej osobie, śmianiu się, gdy jest to zabawne. Boimy się do kogoś zbliżyć, zadzwonić czy wpaść z wizyta, tak po prostu. Internet, grupy na WhatsApp nie zastąpią komunikacji na żywo, uścisków, dotyku, ciepła, spojrzenia sobie w oczy, łez, uśmiechów na twarzy, jedzenia, prostej i bliskiej komunikacji. Żadne super kazanie nie jest w stanie tego zastąpić. W dzisiejszych czasach ludzie na świecie bardzo dotkliwie odczuwają samotność i my też.
Kto, jeśli nie Kościół, Ty i ja, chrześcijanie znający Boga, przyniesie samotnej duszy odrobiny uwagi i ciepła? Jeśli naprawdę masz relację z Bogiem, jesteś napełniony Jego Duchem, to nie możesz nie służyć innym ludziom. Dlatego jeśli wejdziesz głębiej w relację z Duchem Świętym, przygotuj się na to, że poprosi cię o większe zaangażowanie, o poświęcenie dla innych ludzi czasu, uwagi, pieniędzy. Bo On taki jest .
Lecz dzięki Bogu, który nam zawsze daje zwycięstwo w Chrystusie i roznosi przez nas woń swojego poznania w każdym miejscu.
2 Kor 2:14